Sza, sza, cichosza!

Pojęcie „ciszy wyborczej” w USA nie istnieje; kandydaci do końca prowadzą swoje kampanie; pojęcia tego nie znają także w Wielkiej Brytanii; swoją drogą to trochę traktowanie ludzi jak przygłupów: ktoś w 48 godz. zmieni swoje poglądy? A z drugiej strony jeśli niezdecydowany się przekona, to co w tym złego?

Inną sprawą jest czy w dobie internetu, ta cisza ma w ogóle jakiś sens? POpatrzcie państwo! A co PiSmaki na to! Ja SerDeLe! 😉

A co z billbordami, które „krzyczą ciszą” jak powieść Jana Oborniaka?

Moim zdaniem, Smoczym, NOEowym to po prostu martwy przepis; a każdy martwy przepis powoduje coraz większy brak szacunku do prawa!

😉

1 responses to “Sza, sza, cichosza!

Dodaj komentarz